Salvador Dalí to postać, której chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych malarzy surrealistycznych XX wieku, urodził się i umarł w Figueres, 30-tysięcznej katalońskiej miejscowości, znajdującej się niespełna 140 kilometrów od Barcelony.
W tym urokliwym miasteczku, na każdym kroku widać ślady mistrza, którymi możemy podążać wprost do stworzonego przez niego muzeum, powstałego na gruzach dawnego teatru.
Trójkąt Dalego
Budynek i wnętrza Teatro-Museu Dalí de Figueres to istna mieszanka niesamowitych form, które ciężko przeoczyć. W ich dziwności, dostrzec można piękno kształtu, materiału i koloru. Od razu czuć tu rękę ekstrawertycznego artysty, który lubi wyrażać swoją osobowość poprzez tworzenie najróżniejszych figur.
Muzeum i Teatr Salvadora Dalí w Figueres nie jest jedynym w Katalonii. Oprócz wspomnianego już obiektu, znajdują się tam jeszcze dwa, mieszcząc się w Púbol oraz Port Lligat pod Cadaqués. Wszystkie trzy nazywane są Trójkątem Dalego, który chętnie odwiedzają tłumy turystów, przebywających w Barcelonie lub okolicy.
My, ze względu na odległość i ograniczoną ilość czasu, wybraliśmy się jedynie do Teatro-Museu Dalí de Figueres, ale kto wie, czy kiedyś nie będzie nam dane, by zrobić sobie maraton po Trójkącie Dalego.
Dojazd
Do Figueres ruszyliśmy autobusem z Calelli, w której spędzaliśmy urlop i przesiedliśmy się w Gironie na inną linię. W drodze powrotnej jednak zajrzeliśmy na dworzec kolejowy i jak się okazało, pociągiem możemy wrócić bezpośrednio do naszej miejscowości. Tym samym połączeniem dojedziemy do Barcelony.
Piszę o tym dlatego, że kiedy sama szukałam w Internecie informacji na temat tego, jak dojechać z Calelli do Figueres, nie mogłam znaleźć sensownej odpowiedzi, więc liczę, że dzięki temu wpisowi, przynajmniej jedna osoba od razu pójdzie na pociąg i nie będzie musiała błądzić.
Figueres
Kiedy docieraliśmy pod budynek muzeum, od razu wiedzieliśmy, że zmierzamy w dobrym kierunku. Wielka, czerwona (?) bryła, na której dachu umieszczone są wielkie elementy w kształcie jaj, które spokojnie można uznać za niecodzienny rodzaj attyki.
Z kolei elewację zdobią gipsowe bochenki chleba, które dla Dalego były symbolem Katalonii. Wynikało to z faktu, że niejednokrotnie, podczas malowania obrazu, żywił się tylko pieczywem i stąd właśnie pojawiły się takie skojarzenia.
Wzrok przykuwa również ogromna, przeszklona kopuła, którą możemy zobaczyć także od środka.
Trochę zajęło nam czasu, zanim odkryliśmy, którędy się wchodzi do muzeum, ale jak tylko naszym oczom ukazał się tłum ludzi ustawiony w rzędzie, wiedzieliśmy, że to na pewno tutaj.
Oczekiwanie na wejście nie było przesadnie długie. To naprawdę pikuś w porównaniu do kolejek do kasy w Biedronce, gdy kończy się promocja na Świeżaki.
Ekspozycja
W środku jest równie intrygująco. Dalí, który sam projektował to muzeum, zadbał o każdy detal. Tutaj nie idziesz wyznaczoną ścieżką, oglądając jeden obraz za drugim. Na każdym kroku coś się dzieje, pojawiają się niespodzianki, iluzje, oraz dzieła, które wręcz domagają się interakcji z widzem. Sprawia to wiele frajdy, dzięki czemu nawet tłumy ludzi nie męczą tak, jak w spokojniejszych miejscach.
Oprócz instalacji, rzeźb i innych przestrzennych eksponatów, znajduje się tu również wystawa rysunków, grafik, malarstwa, dzięki czemu nawet bardziej „tradycyjny” odbiorca będzie zadowolony.
Muzeum to istny labirynt, pełen zakamarków, schodów i korytarzy. Wychodząc, możemy odwiedzić też wystawę biżuterii, tworzonej przez Dalego, która ma już dużo spokojniejszy charakter.
Sama wizyta w tym miejscu jest jak najbardziej udana i inspirująca. Dla mnie przebywanie w otoczeniu oryginalnych przedmiotów, z którymi miał styczność Dalí, odczuwanie jego ducha i nastrojów jest czymś niesamowitym, mimo że wcale nie jest to mój ulubiony artysta. Myślę, że to miejsce mogę polecić wszystkim, nawet tym, których sztuka kompletnie nie interesuje, ponieważ tam „dzieje się” tyle, że naprawdę warto odwiedzić Figueres.
Przed wizytą w muzeum warto wejść na jego stronę i zarezerwować bilety. Można je oczywiście również kupić bezpośrednio na miejscu.
Czekam na Wasze komentarze i opinie 🙂
Tags: architekturaartystabarcelonabiletyblog o wnętrzachblog wnętrzaskibudynekcalellaDalí Theatre-Museumespanafigueresgironagodziny otwarciahiszpania urlopjajkojak dojechać z calelli do figuereskataloniamalarstwomartyna szulistmuzeumpodróżpozytywne wnętrzapłonąca żyrafasalvador dali surrealistasurrealizmteatrtrójkąt dalegownętrzawnętrzewystawaxx wiek